Cholercia, pisze ta notatke w notatniku, poniewaz nie mam aktualnie neta;(((((((((((((( Ale jak tylko bedzie, to wkleje ja do bloga:)
Bylam u babci na tym obiadku. Przyszlam, obiadek byl pyszniutki:) Qrczak i frytki:D Potem opowiadalam im troche jak bylo w Grecji itd. Babcia wyjela swoje zdjecia z Grecji z tego roku:) Potem pokazala mi zdjecia z wycieczek do Francji, Wloch, Hiszpani, Portugalii itd... A ja wszystkie miejsca rozpoznawalam, bo tam przeciez bylam!:) A potem babcia jeszcze pokazala mi zdjecia z Dani i Szwecji. Tam niestety nie bylam, a bardzo chcialabym. Jejciu, slicznie tam jest, widzialam na zdjeciach Kopenhage i wogole extra... Qrcze, doszlam przy tym wszystkim do wniosku, ze moja babcia ma fajne zycie na tej emeryturze. Ciagle jezdzi na wycieczki, zwiedza rozne kraje... Wiem, ja tez zwiedzam bardzo duzo, ale po prostu hmm.. jestem dumna z mojej babci, ze jej starcza na to wszystko sil i wogole:))))Tez tak chce jak bede stara:) Tylko ze ja bede wtedy zwiedzala inne kontynenty chyba, bo w Europie zwiedzilam juz prawie wszystko hihi:))) A potem juz po ogladnieciu wszystkich zdjec, rozpetala sie big burza... Wiec nie moglam jeszcze isc, bo NIENAWIDZE burz:) Tak wiec siedzialam u babci nudzac sie i wgapiajac bezmyslnie w TV gdzie lecial jakis Doktor z alpejskiej wioski czy cos takiego hehe:)W pewnej chwili strasznie blisko walna piorun i byl taki huk i taki niespodziewany, ze krzyknelam az:) Burza minela, babcia pozyczyla mi parasolke i wyszlam do domciu:) Idac tak sobie ulica patrzylam na ludzi i... bylam szczesliwa:) Szlam sobie ulica cala usmiechnieta cieszac sie ze mam takie a nie inne zycie:) Ludzie pewnie dziwne rzeczy o mnie mysleli, jak widzieli taka dziewczyne jak ja, ktora idzie z rogalem na twarzy kiedy deszcz leje i wogole:) Taaak, ja juz jestem wariatka:) Przyszlam do domku i sie okazalo, ze oczywiscie nie ma neta... Mowie oczywiscie, bo u mnie prawie nigdy po burzy nie ma neta;(((( Tylko ciekawe, czy wylaczyli, bo byla burza, czy im za przeproszeniem w cos pierdyknelo i wszystko diabli wzieli... Jak znam swojego kochanego pecha do netu, to pewnie mi go wlacza 2 h przed wyjazdem w gory;)))))) No, ale jesli juz czytacie ten wpis, znaczy ze wszystko jest OK:)
Nie mam ciagle netu(juz jest 6).Ale na szczescie mam jeszcze wbudowany modem, mimo ze mam juz stale, wiec sie polaczylam i zamiescilam ta notke na blogu:)
P.S.Nie mam tego neta, ale bede sie starala pisac i potem podlaczac przez modemik:)